Kradną ze szkolnej kuchni ziemniaki i robią z woźną frytki.
Naraża kolegów na śmierć, rzucając kredą po klasie.
Na wf-ie nosi za małe spodenki. Zapytana dlaczego, twierdzi, że takie są
bardziej sexy.
Rzuca w koleżanki spreparowaną żabą.
Kowalska i Jóźwiak nie chcą podać swego nazwiska.
Pociął koledze sweter, chcąc sprawdzić jakość wyrobu.
Zjada ściągi po klasówce.
Powiedział do pani woźnej, która zwróciła mu uwagę: "Niech pani uważa,
bo jutro może już pani nie pracować w tej szkole".
Zamknął nauczyciela na klucz i odmówił zeznań.
Wyrzucił koledze czapkę przez okno ze słowami: "Jak kocha, to wróci".
Rzucił w nauczyciela doniczką i krzyknął: "Trafiłem!".
Przyłapany na paleniu w toalecie broni się, mówiąc że "wykurza robale
z kibla".
Zwalnia się z lekcji. Mówi, że boli ją głowa, a potem widzę ją z
przystojnym brodaczem.
Demonstrując działanie gejzeru, opryskał pomidorem całą klasę.
Pije wodę z kranu, mówiąc: "Kaca mam".
Z radości, że nie ma nauczyciela, zwalił tablicę.
Śmieje się parszywie.
W czasie odpowiedzi z historii, co drugi wyraz wtrąca słowo "facet".
Nie uważa i biega na lekcjach wf-u.
Rozmawiałam z nią i nie dała mi dojść do słowa.
Na melodię hymnu szkolnego ułożył pieśń zagrzewającą uczniów do walki z
nauczycielami.
Przyszła do szkoły w samym swetrze.
Na lekcji dłubie w nosie i mówi, że to jak narkotyk.
Ukradł ze szkolnego WC sedes i przechowuje go w tornistrze.
Nie wiesza się w szatni.
Stwierdził nieprzygotowanie do geografii z powodu śmierci babci, z którą to
babcią jechałam dziś rano tramwajem.
Na wycieczce szkolnej zerkał nieznacznie ku sklepowi z napojami alkoholowymi,
gdzie potem dokonał zakupu pamiątek.